nooo słońce! wczoraj lało ale dziś sobie odbije, wstałem zjadłem pożywne śniadanko faceta (czyt: mięso :) ) no i plany gdzie by jechać hmm chwila olśnienia Olsztyn na zamek, odpalam mapy wytyczam trasę wydruk i w drogę przez brusiek-sosnica-woźniki-koziegłowy-poraj-osiny-zawodzie - ooo trzeba lasem? nikt nie wie jak, a to pięknie, podpytałem dziadka rowerzyste lokalnego, niezły gawędziarz coś mi tam opowiada ze 70 lat mieszka i czasami się w TYM lesie gubi (nawet motor prawie raz zgubil ekhm znaczy sie komarka ), no nic naszkicował mi w głowie plan wiec jade, jade, teren tak piaszczysty ze mi 1,95 tonęły w końcu po 5 km się poddałem, przecież jeszcze do domu trzeba powrócic, po drodze tez wesoło :) sięgam po bidon pic się chce i nagle jak na mnie nie chluśnie (akurat napój z cukrem)no to w Poraju postój i myciu :D a potem to juz z górki i łącznie z odpoczynkami po 7h w domu, btw. może ktoś zna te mroczne lasy?, mysle ze tez czas rower zmienic na jakies alu a nie ten chrom-molibd. z metalem :P (tylko na co, ech trzeba poczytac, ale jak ktos tu dotrwa to moze jakas maszynke polecic do 2,5k zł) dzień bardzo udany :D, ja przypieczony rowerek z soczku juz umyty czas na odpoczynek a jutro do pracy ;/
Rano praca ale ok 13 zabralem sie za rower nic to ze sie rozpadalo kapke, dzis był plan na Chudów (turniej rycerski "stara baśń") wsiadłem na bike i w droge pierwsze 20 km to ucieczka przed burza odpadla gdzies w okolicach księżego lasu, tam też myślałem że mi piasta tył pada, ale po chwili zorientowałem sie ze to dziwne hamowanie tyłem to efekt jazdy asfaltem ktory od rana byl pod wplywem słońca! wiec tak raz szybciej raz wolniej :) dojechalem do zabrza, lekki odpoczynek i nawijka z taryfiarzem i dawaj, przekroczylem A4 i wjechałem do Chudowa (c.a 50 km ) tam z kumplami bikerami poogladalismy starcie wojów (wszak z nas stara prawdziwa fabularna RPG-owska brać ), maly bronek coś na ząb i po godzinie pożegnaliśmy lokalnych znajomych i ruszylismy juz teraz razem do zabrza, spiekoty juz nie bylo bo burza przyniosla lekkie ochlodzenie, pierwsze 15km poszło z górki (a raczej pod górki) no i wyjechaliśmy z zabrza gdzie pożegnałem swoją brać, oni pognali do TG ja zaś przez kamienic, łubki, księży las, jesione, połomie do brynka, mała przerwa bo nogi już nie chciały pedałować i po następnych 20 minutach mogłem wskoczyć pod prysznic, fajna trasa jak i wypad (żeby tylko te nasze pobocza w mieście były równe :/)
Szybki wyskok na rowerek przed nadchodzącym deszczem, po drodze maly wyscig z "kolarzem" wiec niezle musialem sie chwile nadeptac (na cale szczescie odpadl przed wyboistym przejazdem kolejowym :) ), powrot do domu prawie ze w strugach deszczu.
Rower to Giant Talon Disc 3 od 2011 + małe modyfikacje ;)
Stary rowerek to też był Giant co prawda na średnim osprzęcie ale z duszą :)
w sumie od marca 2005 do 30.04.2007 zrobilem na nim 5600 km i dalej daje rade
Od 2012 do statystyk uzywam Sports Trackera bo jest wygodniej :)
User: MAXELL